Czy wszyscy wiemy jaką scenę przedstawia zręciski obraz namalowany w 1878 roku przez znanego profesora Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie, Władysława Łuszczkiewicza. Przypomniał o tym ks. proboszcz dr Wacław Socha w wigilię parafialnego odpustu. Historia ta, bez względu czy w nią wierzymy, uczy jednego, że PRAWDA zwycięża prędzej czy później i pokazuje nam jak groźnym może być język oszczerstw, pomówień i kłamstwa.
Otóż przedstawienie to oparte jest na tradycji, przekazywanej przez wieki i opowiada jak to Biskup Stanisław nabył od rycerza Piotra zwanego Piotrowinem wieś, a należność za nią zapłacił w srebrze jednak na tę okoliczność nie został sporządzony żaden akt urzędowy.
Po śmierci Piotra jego krewni zaczęli domagać się od biskupa zwrotu posiadłości lub pieniędzy oskarżając go, że samowolnie przejął miejscowość. Sprawa toczyła się przed sądem królewskim. Pozbawiony możliwości udowodnienia prawdy św. Stanisław udał się do grobu rycerza. Tam spędził trzy dni na poście i prosił Boga, aby zmarły szlachcic wstał z grobu. Następnie w obecności wielu świadków uderzył w grób pastorałem i na ich oczach szlachcic Piotr wyszedł z grobu.
Przywiedziony przed trybunał królewski zaświadczył, że sprzedał wieś św. Stanisławowi. który za nią zapłacił. Wobec tak niezwykłego świadectwa król wydał wyrok korzystny dla biskupa. Rycerz Piotr zapytany, czy chciałby przez kilka lat cieszyć się życiem, odpowiedział, że woli wrócić do grobu, gdyż niebawem czeka go koniec mąk czyśćcowych. Podobno żył jeszcze kilka lat i gdy zmarł został pochowany w tym samym grobie.
Tyle tradycja. Faktem jest Bolesław II Szczodry (Śmiały) król Polski skazał w 1079 roku na męczeńską śmierć przez obcięcie rąk i nóg św. Stanisława, czym wywołał bunt możnych i musiał uchodzić z kraju. Kult świętego Stanisława rozpoczął się z chwilą przeniesienia jego relikwii w 1088 roku do katedry krakowskiej. |