Wałęsa musiał przeskoczyć płot, a on wyszedł na dach kiosku i zaczął strajk.
Foto: Edward Gierek i Edmund Bałuka – przewodniczący Komitetu Strajkowego. 24.01.1971 r. (fot. Maciej Jasiecki)
źródło: http://grudzien70.ipn.gov.pl/g70/galeria-1/1689,Dygnitarze-partyjni-w-Stoczni.print
W ten grudniowy czas myślę, że można by było przypomnieć jeden z ważniejszych życiorysów (o którym już pisałem) powojennej Polski, życiorysów, który zaczął się tu w naszej gminie, w jednej z mniejszych jej miejscowości.
W Madrycie, gdy byłem na emigracji, moim tłumaczem był prof. Dering, były ambasador rządu londyńskiego. Powiedział mi: „Panie Bałuka, ja panu nie zazdroszczę. Nie będzie pan przez żaden rząd lubiany ani popierany. Ma pan to załatwione na stałe”. Pytam, dlaczego. „Czy pan słyszał, żeby gdziekolwiek na świecie całe naczelne władze państwowe przyjechały do zakładu zamkniętego strajkiem okupacyjnym? „Nie”. „No właśnie, bo to był pierwszy taki przypadek. A zadarł pan jeszcze z biskupami, nie przyjął ich, kiedy chcieli panu doradzać. Potem pan zadarł z naukowcami. No i co pan chce? Do kogo pan teraz się zwróci? Kto będzie pana lubił? Pan zostanie sam! Może jeszcze kiedyś ktoś sobie przypomni, jakieś pokolenie dziewiąte czy dziesiąte po panu, że żył taki w Szczecinie, taki jeden robol, który przekreślał wszystko, co partyjne”.
Mało osób wie, że to z naszej małej Machnówki pochodził człowiek, który był głównym organizatorem strajku w stoczni szczecińskiej w 1971 r., nazwany przez prasę księciem robotników, który po raz pierwszy w historii zmusił ówczesne najwyższe wadze PRL- u do przyjechania i rozmawiania ze strajkującymi, mało tego, to Gierek musiał wtedy prosić robotników by wpuszczono go do stoczni. Niestety z perspektywy czasu można powiedzieć, że spełniły się słowa prof. Deringa. Kim był człowiek, z którym rozmawiał Gierek i Jaruzelski oraz premier Jaroszewicz.
Otóż tym człowiekiem był Edmund Bałuka, który urodził się w naszej Machnówce i tu przebywał do około 24 roku życia. Jego ojciec pracował przy wydobywaniu ropy naftowej, a później w hucie szkła. Dwóch braci jego ojca działało w PPS-ie. Byli także partyzantami; jednego zabili Niemcy podczas obławy. Po wojnie u drugiego, który pozostał działaczem pepeesowskim, cały czas odbywały się narady partyjne – tam pierwszy raz jak mówi „usłyszałem słowa „socjalizm”, „demokracja” czy „kapitalizm” i zaczynałem w tym wszystkim powoli nabierać orientacji.” Jak czytamy w jego biografii: konflikt z księdzem katechetą, miał również jakiś wpływ na jego późniejszy światopoglądowy wybór. Nigdy nie należał do PZPR, nigdy nie działał w ich młodzieżówkach takich jak Związek Młodzieży Wiejskiej czy Związek Młodzieży Polskiej.
Był socjalistą z przekonania i z tymi przekonaniami pozostał do końca. Liczył się z nim cały ówczesny świat związkowców i polonijny, był zapraszany na różne odczyty do rożnych krajów, kręcono film, w którym grał samego siebie wypowiadał się w Wolnej Europie. Mimo, że odmówił przyjęcia Krzyża Oficerskiego Orderu Odrodzenia Polski z rąk Lecha Kaczyńskiego i nieprzychylności do hierarchów kościoła, dzisiaj jego zasługi są doceniane przez wszystkie środowiska polityczne od lewej do prawej strony oraz związkowe.
Rok temu, dzięki ustawie dekomunizacyjnej, 13 grudnia 2017 r wojewoda nadał nazwę jego imienia jednej ze szczecińskich ulic.
Taki życiorys mają tylko jednostki, tym bardziej cieszy fakt, że człowiek ten pochodził i wychowywał się tu, między „nami”, a stał się pierwszą osobą w Szczecinie jako działacz opozycji w PRL-u oraz jedną z pierwszych w naszej Ojczyźnie. Niech te parę słów choć nie kutych w kamieniu, lecz na wirtualnym papierze będą tablicą pamięci ustawioną w miejscu skąd pochodził.
Sam Bałuka trafił do Gdyni do Państwowego Centrum Wychowania Morskiego i został marynarzem. Miedzy czasie zostaje powołany do wojska. Po odbyciu zasadniczej służby wojskowej świętował przeniesienie do rezerwy w różnych knajpach. W jednej z nich spotkał kapitana Ludowego Wojska Polskiego. Ten wezwał milicjanta bo nie spodobały mu się uwagi młodego człowieka. Doszło do bójki, podczas której Edmund pobił obydwu mundurowych, którym podczas tej szarpaniny, później bójki spadły czapki z głów - to starczyło by Bałuka został skazany na 9 miesięcy więzienia.
Następnie podejmuje próbę ucieczki na zachód, zostaje zatrzymany w Czechosłowacji. Ponownie więzienie - ponad rok i praca w kopalni. Po tych historiach zamieszkuje w Szczecinie i pracuje w stoczni. Uczestniczył 17 grudnia 1970 r. w demonstracji ulicznej, poszedł wraz z robotnikami pod komitet wojewódzki partii, ale nie angażował się bezpośrednio w jego podpalanie ani w szturm na komendę wojewódzką MO.
W styczniu 1971 r. wybuchł kolejny strajk, to Edmund Bałuka stanął na jego czele. Został wybrany na przewodniczącego komitetu strajkowego. Wyszedł na dach kiosku i powstrzymał ludzi przed wyjściem na ulicę, wiedząc, że tam może powtórzyć się Grudzień z ubiegłego roku i zginą kolejni stoczniowcy.
To tu doszło do wydarzenia bez precedensu w historii, czyli do dziewięciogodzinnej dyskusji między strajkującymi robotnikami, a I sekretarzem KC PZPR Edwardem Gierkiem, premierem rządu Piotrem Jaroszewiczem, ministrem obrony narodowej Wojciechem Jaruzelskim i kierownikiem w ministerstwie spraw wewnętrznych Franciszkiem Szlachcicem; Bałuka występował w roli gospodarza reprezentował strajkujących.
Foto od prawej: Edmund Bałuka– przewodniczący Komitetu Strajkowego, Edward Gierek, Piotr Jaroszewicz,
Franciszek Wilanowski 24.01.1971 r. (fot. Maciej Jasiecki)
źródło: http://grudzien70.ipn.gov.pl/g70/galeria-1/1689,Dygnitarze-partyjni-w-Stoczni.print
Odtąd stał się liderem i osobom publiczną bardziej znaną niż Wałęsa 10 lat później. Udzielał wywiadów dziennikarzom zachodnich mediów. Otwarcie domagał się, aby posłowie ziemi szczecińskiej zwrócili się o zrehabilitowanie aresztowanych i zatrzymanych, a sejm uczcił zabitych minutą ciszy. Wystąpił też z wnioskiem do nowej rady, by zorganizowała wsparcie materialne dla osób poszkodowanych w Grudniu. Żądał zwolnienia z aresztu wszystkich stoczniowców, którzy nadal w nim przebywali.
1 maja 1971 r. wyprowadził z oficjalnego pochodu pierwszomajowego ok. 2 tysiecy osób w tzw. czarnym marszu z żądaniem ukarania winnych zbrodni w Grudniu ’70.
Na Krajowym Zjeździe Związków Zawodowych w 1972 r. jako jedyny z blisko tysiąca delegatów zagłosował przeciw kierowniczej roli partii komunistycznej. W trybie natychmiastowym zostaje zwolniony z pracy.
W Ministerstwie Spraw Wewnętrznych podjęto decyzję by „pomóc” Bałuce opuścić kraj tz. bilet w jedną stronę. Nadzór nad sprawą przejmuje płk Władysław Ciastoń. Bałuka wpada w sidła nie wiedząc, że jest to przemyślana akcji SB, jako bezrobotnemu z wilczym biletem za wysoką łapówkę dostaje pracę na statku, który płynie ze Szczecina w rejs do Japonii. Na Wyspach Kanaryjskich ucieka z tego statku.
Przebywa w Hiszpani, Francji, Włoszech, Belgii, Wielkiej Brytanii pływa na innych statkach udziela wywiadu do radia Wolna Europa. Często odwiedzał Republikę Federalną Niemiec, Norwegię, Szwecję. Jest zapraszany przez organizacje polonijne wygłaszał prelekcje o Grudniu ’70 i o Gierku.
Wiele osób raziły jego radykalne, lewicowe poglądy. Z kolei jego irytowało nieustanne wspominanie o utraconych Kresach– na spotkaniach dochodziło do zgrzytów.
Tworzy pismo o nazwie „Szerszeń” i formułuje program. Pierwszy punkt to: wolność kraju – wycofanie stacjonujących w Polsce wojsk sowieckich i likwidacja monopolu władzy jednej partii. Kolejne dotyczyły między innymi prawa do strajku, wolności prasy, wolnych związków zawodowych.
Foto: Edmund Bałuka
W 1980 r postanowił przerwać emigrację i wrócić do kraju. Adwokat złożył w ambasadzie PRL w Brukseli list otwarty swego klienta, skierowany do Rady Państwa, z prośbą o możliwość powrotu. Jego prośba została odrzucona.
Decyduje się na krok jak z sensacyjnego filmu. Kupuje perukę, przykleja wąsy nakłada okulary i z fałszywymi francuskimi dokumentami jako Pierre Henri François Baron w kwietniu 1981 r. wraca do Ojczyzny.
Jego powrót był szokiem dla władzy ludowej jak również dla samej „Solidarności”.
Foto: Edmund Bałuka w przebraniu jako Pierre Henri François Baron (fot. AIPN)
źródło:http://pamiec.pl/pa/tylko-u-nas/14508,EDMUND-BALUKA-PRAWDZIWY-SOCJALISTA-W-REALNYM-SOCJALIZMIE.html
Latem tego roku Bałuka jeździł po Polsce na spotkania podczas których propagował swoje idee i polityczne wizje. Dla władzy wypowiedzi te stanowiły powód do pociągnięcia go do odpowiedzialności karnej.
Jesienią 1981 r. postanowił założyć własną partię polityczną – Polską Socjalistyczną Partię Pracy (PSPP). Gdy w wynajętym pokoju zorganizował drugie zebranie potencjalnych członków ugrupowania, SB przeprowadziła rewizję. Bałuka odmówił podpisania protokołu przeszukania, a świadków, którzy pojawili się wraz z ekipą SB, wyrzucił za drzwi.
W tym czasie jego sprawę osobiście nadzorował minister gen. Czesław Kiszczak. Postawiono mu zarzuty, że: „wszedł w porozumienie z organizacją trockistowską […] podważał podstawy ustrojowe Państwa a zwłaszcza jego sojusze wojskowe oraz lżył i wyszydzał naczelne organy Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej […] nawoływał do wyprowadzenia wojsk radzieckich stacjonujących w Polsce […] oraz w fałszywym świetle przedstawiał stosunki polsko-radzieckie.
Stan wojenny - Bałuka był jednym z pierwszych internowanych 13 grudnia 1981 r. w Szczecinie, wprowadzenie stanu wojennego skomentował swoiście: „Wspaniale k…! Teraz się wszystko [system komunistyczny] rozp…!”
Jako internowany nie podpisał lojalki, straszono go i torturowano,w końcu w stanie wojennym wznowiono proces przeciw niemu, z miejsca internowania trafił do aresztu śledczego.
Świat zareagował. Do Aresztu codziennie napływały z zagranicy listy i telegramy napisane „złą polszczyzną”, wyrażające poparcie dla osadzonego i protest przeciw stosowanym wobec niego metodom. Wysyłano je z Francji, Hiszpanii, Szwajcarii, a także z krajów Ameryki Południowej.
Proces przed sądem. Bałuka odpierał zarzuty. Niczego się nie wypierał, po raz kolejny wyłuszczał swoje poglądy. Szokował skład sędziowski stwierdzeniami: „[…] jestem zdecydowanym przeciwnikiem aktualnego systemu sprawowania władzy w Polsce” oraz „jawnym wrogiem systemu władzy na Kremlu”. Zapytany o to, co sądzi o ZSL i SD, odpowiedział, że są dla niego „parodiami partii”. Oburzenie prokuratora wzbudziły też wypowiedzi dotyczące stacjonowania wojsk ZSRS na terenie Polski, w mowie końcowej przywołał on „haniebną” wypowiedź Bałuki o „konieczności wystąpienia Polski z Układu Warszawskiego”.
Wyrok zapadł w 1983 r. – pięć lat pozbawienia wolności oraz koszta sądowe.
Bałuka został osadzony w ciężkim więzieniu w Barczewie. Został z niego zwolniony na mocy amnestii w 1984 r. Ponownie wyjeżdża na zachód, władza nie protestuje – myślą, że już nie wróci.
Wrócił i zamieszkał w Warszawie. Pozostał na uboczu wielkiej polityki, którą kochał. Nie zgadzał się z „dzisiejszą” Polską. Tak mówił:
(…) Gdybym był wtedy w Polsce, to przy tym „okrągłym stole” za cholerę bym nie usiadł. (…) Komuna leżała już, trzeba ją było tylko lekko popchnąć, to by zupełnie upadła. A oni stworzyli „okrągły stół”, i jeszcze się umówili na gorzałę do Magdalenki, żeby łatwiej było niektóre sprawy załatwić. Ubek, który w Szczecinie miał władzę nad stocznią, teraz prowadzi duży zakład futrzarski. Drugi w banku siedzi. Wszyscy funkcyjni mają wysokie emerytury – dlaczego im nie zabrano ich od razu? Od dwudziestu lat dostają pieniądze – za co, za to, że bili naszych, że nas sądzili i trzymali w więzieniach?
Po zmianie ustroju technika mechaniczne i elektryczne pozamykali, wszyscy chcą zajmować się reklamą, handlem, zarządzaniem. Czym oni będą zarządzać, czym handlować? Zakładów pracy tyle nie ma, ilu was jest wykształconych. (...)
Myśmy tak narzekali, że tylu biurokratów było w Polsce. A w Unii? Oni w tym całym zamieszaniu zebrali tyle pieniędzy, że nie wiedzą, co z tą forsą robić. Mają miliardy i nie wiedzą, czy mają się bić o kształt ogórka, czy o kabanosa. Unia musi się rozlecieć, taki twór nie może istnieć. Ale co potem będzie, to ciekawe. (...)
Foto: Pogrzeb Edmunda Bałuki /Radio Szczecin
Zmarł w styczniu w 2015 r w Warszawie. Miał 81 lat. Można powiedzieć, że w zapomnieniu i samotności. Urna z prochami Edmunda Bałuki spoczęła przy Krzyżu Ofiar Grudnia '70 na szczecińskim Cmentarzu Centralnym obok grobów zamordowanych stoczniowców.
W 1976 roku, w Wielkiej Brytanii reżyser Leslie Woodhead nakręcił film, dokument fabularyzowany, w którym obok Edwarda Gierka główną rolę odegrał pochodzący z Machnówki Edmund Bałka, w którego rolę wcielił się aktor angielski Kenneth Colley (zagrał m.in. w Gwiezdnych wojnach: część V - Imperium kontratakuje i część VI – Powrót Jedi jako Admiral Piett), a w Edwarda Gierka – Leslie Sands (zagrał m.in. w Świętym, Cluff, Z-Cars).
"Trzy dni w Szczecinie” bo taki tytuł nosi ten film był wyświetlany w 40 krajach świata, w Polsce premiera odbyła się dopiero po 37 latach (2013r.).
Jurek Szczur
z wykorzystaniem fragmentów tekstu z:
http://pamiec.pl/pa/tylko-u-nas/14508,EDMUND-BALUKA-PRAWDZIWY-SOCJALISTA-W-REALNYM-SOCJALIZMIE.html
http://lewicowo.pl/socjalizm-to-nic-zlego/
http://www.plezantropia.fora.pl/b-na-barykadach-b,93/edmund-baluka-czlowiek-legenda,3657.html
|