„Przechodniu powiedz Ojczyźnie, że wierni jej prawu tu spoczywają”.
To napis na bramie cmentarza wojennego w Warzycach koło Jasła. Był rok 1943 las warzycki tu spotyka się komendant AK Jasło mjr Jan Modrzejewski z ppor. Zenonem Sobotą i przekazuje mu niezbędne informacje na temat więzienia i Gestapo w Jaśle, tu omawiają plan akcji, tu podejmują decyzję o uprowadzeniu i przesłuchania agenta Gestapo i robią to dzień przed akcją.
Tak to akcja PENSJONAT. Największa taka akcja AK uwolnienia więźniów na Podkarpaciu, a może i w Polsce. Większość tego typu akcji, o których najczęściej się słyszy w radio i telewizji czy czyta w prasie to akcje AK w Warszawie, a ta w której zaledwie czterech żołnierzy AK mając zapewnioną współpracę ze strony strażnika więziennego oraz przy pomocy młodego harcerza uwolniło 66 więźniów politycznych oraz 67 więźniów osadzonym za przestępstwa pospolite zdobywając przy tym jeszcze broń.
Z jednej strony akcja się powiodła. Niestety, z drugiej strony nie do końca. Głównym jej celem było uwolnienie tylko jednej osoby – Jana Ptaka, to Komenda Główna AK naciskała na kierownictwo Okręgu Kraków, aby nakazała przeprowadzenie tej akcji.
Kim był ten człowiek, że wydano zgodę na atak, na tak duże jasielskie więzienie, pilnowane przez około 30 Niemców. Ten człowiek to członek Komendy Głównej AK, który pełnił rolę głęboko zakonspirowanego kierownika Ekspozytury Oddziału II Komendy Głównej Armii Krajowej.
Teraz chcę wyjaśnić, dlaczego wspominam o tym człowieku, ponieważ jest to kolejna osoba związana ze Zręcinem, tu często przebywał i tu często później powracał. Otóż rotmistrz Jan Ptak ps. „Janek” był mężem Marii Tenerowicz, mieszkanki Zręcina mieszkającej wtedy przy ulicy Łukasiewicza.
Zajmował się wywiadem, interesował się wszystkim co związane było z działaniami na krośnieńskim lotnisku oraz pobliskim przemyśle naftowym, podlegał bezpośrednio Warszawie i tam składał raporty.
Aresztowany prawdopodobnie w Krośnie przez Gestapo i uwieziony w jasielskim wiezieniu. Tam okrutnie bity i torturowany, z przecieków wiemy, ze pozrywano mu wszystkie paznokcie, a po przesłuchaniach często tracił przytomność i w takim stanie wrzucano go do celi.
W dzień poprzedzający nocną akcję rotmistrz był na przesłuchaniu - konfrontacji w Rzeszowie i wieczorem miał być przywieziony do jasielskiego więzienia. Niestety coś pokrzyżowało plany. Niemcy odwieźli go do Jasła, ale nie do więzienia, lecz do siedziby jasielskiego Gestapo. Nikt tego nie przewidział. Czekali z narazeniem życia na niego jeszcze około 40 minit, licząc że, Niemcy go jednak odtransportują do celi - nie zrobili tego bo plany gestapowców były inne.
Rotmistrz Jan Ptak został przez Gestapo wywieziony do lasu warzyckiego i tam rozstrzelany i zakopany miał wtedy 40 lat.
Dzisiaj przed listopadowym czasem pamięci o zmarłych jako przechodzień opowiadam o nim mej małej ojczyźnie jakim jest Zręcin i zapalam kolejny znicz pamięci. Każdy kto będzie tam śród tych warzyckich drzew, które tyle by mogły opowiedzieć gdyby mówić umiały niech zapali światło, przed tablicą na której ktoś wykuł kamienny napis „Wspaniali duchem żołnierze AK, zamordowani przez Niemców mjr Jan Ptak ps. Janek”. Chwała Wam bohaterowie, Chwała Tobie rotmistrzu – spoczywaj w pokoju.
Jurek Szczur

|