Kiedyś kowale zajmowali wysoką pozycję w wiejskiej społeczności, dziedzicząc fach z ojca na syna. Jednym z nich był pochodzący ze Zręcina - Góry (obecnie ul. Kuźnicza) Eugeniusz Socha nazywany przez mieszkańców Bajka, urodzony w 1912r. Przezwisko wzięło się stąd, że gdy ludzie przychodzili do niego z różnymi potrzebami, wszystkich przyjmował serdecznie, mówiąc, że da się wszystko zrobić i dla niego to jest bajka. Przez dwa lata, od roku 1930, terminował u mistrza kowala Wilka w Niżnej Wrocance, a po tym okresie stał się czeladnikiem zrzeszonym w Cechu w Krośnie.
W roku 1936 zbudował oraz uruchomił kuźnię w części Zręcina – Góra. Wykonywał oraz naprawiał narzędzia rolnicze, podkuwał, przekuwał oraz okuwał konie, a także koła drewniane do wozów i bryczek, podkuwał sanie. Do kowala Eugeniusza przyjeżdżali furmanie z różnych okolicznych miejscowości.
Eugeniusz Socha po rozgrzaniu metalu, poprzez uzyskany kolor, określał wzrokowo temperaturę metalu. Hartowanie odbywało się po zanurzeniu metalu w cieku wodnym, który przepływa obok kuźni. Chociaż nie zawsze było co do roboty, Eugeniusz otwierał kuźnie każdego dnia od godzin porannych aż do wieczora. Rozpalał palenisko, lubił popatrzeć na ogień, wąchać zapach koksu, przekutego żelaza.
Praca sprawiała mu prawdziwą przyjemność. W okresie powojennym uczyli się u niego zawodu kowala uczniowie, tzw. pomocnicy. Przede wszystkim do ich zadania należało poruszanie miechu ręcznego. Eugeniusz Socha pracował do 1988 roku, po czym kuźnię przejął syn Jan. W obecnym czasie konie już nie zajeżdżają na plac przy kuźni. Ostatni koń został podkuty w 2014 roku. Jan rzadko otwiera kuźnie. Czasem ktoś przyjdzie z sentymentu do tego miejsca, przyniesie poklepać siekierę, motykę, lemiesz do pługa, naprawić jakieś narzędzie. Jan Socha jest ostatnim kowalem w naszej miejscowości i pewnie nielicznym w gminie czy powiecie.
TEKST I FOTO: Wojciech Żurkiewicz
Na poniższych zdjeciach Jan Socha - kowal ze Zręcina w swojej kuźni
|