

Niedawno parafia w Szczepańcowej obchodziła 20 lecie powstania. Kościół stoi już dawno, wybudowali też kaplicę cmentarną brakowało jednak dzwonu. Teraz podjęli starania. Dwa dzwony zostały zamówione w Przemyślu. Delegacja mieszkańców, miesiąc temu była podczas narodzenia dzwonów w pracowni Felczyńskich. W piątek, 9 marca będą poświecone, a w nadchodzące Święta Wielkanocne mieszkańcy po raz pierwszy usłyszą głos swojego dzwonu. Większy z nich to Św. Jan Paweł II, zostanie zamontowany pomiędzy dwoma wieżyczkami ich kościoła. Mniejszy (sygnaturka) to Św. Rozalia, który będzie umieszczony na kaplicy cmentarnej.
A jaka jest historia zręcińskich dzwonów. Najstarsze, o których wiemy jak wyglądały pochodziły ze starego kościoła. Dzwon mniejszy był z 1707 roku. Drugi, większy datowano na XVI wiek. Dzwony te były w Zręcinie do 1878 roku. Gdy wybudowano nowy, obecny kościół to stary, drewniany rozbierano, a dwa stare dzwony przekazano do kościoła w Bóbrce.
Do nowego kościoła przeniesiono jedynie malutki dzwon zwany sygnaturką, który jest do dnia dzisiejszego, a w Austrii odlano w 1876-77 trzy nowe dzwony. Nadano im imiona patronów fundatorów kościoła i patrona parafii.
KAROL - to największy dzwon z napisem po łacinie: „Chwalę prawdziwego Boga, zwołuję lud, gromadzę duchownych, opłakuję zmarłych, oddalam zarazę zdobię święta”(frag). IGNACY - to średni dzwon z napisem: „Głos mój, głos życia, woła was, do świętości przybywajcie (frag). STANISŁAW - to najmniejszy z nowych dzwonów, na nim łaciński tekst: „O królu chwały Chryste przyjdź z pokojem” (frag).
Codziennie po okolicy słychać było bicie zręcińskich dzwonów. To te dzwony radośnie ogłaszały 100 lat temu, że Polska jest już niepodległa. Niestety kolejna wojna. Niemcom brakuje stali na uzbrojenie więc okradają między innymi polskie kościoły z dzwonów i przetapiają je.
Zręciński proboszcz ks. Franciszek Gosztyła próbuje podjąć akcje ukrycia dzwonów. Grupa parafian pod kierownictwem Floriana i Stanisława Jastrząbów demontują z 56 metrowej wieży kościelnej dzwony i ukrywają je w kaplicy Longawów, (dawna Bobrowskich) na cmentarzu w Zręcinie. Był to nie lada wyczyn tych ludzi.
Nadeszła zima 1942,może był początek 1943 roku, ks. Gosztyłę odwiedza sołtys wraz z Policją granatową, która pyta gdzie są kościelne dzwony. Proboszcz milczy, granatowi opuszczają plebanię, rozpytują parafian - wszyscy milczą. Niestety kolejna wizyta Granatowej Policji na plebani nie była już taka „miła”.
Gdzie dzwony pada pytanie. Gdy proboszcz milczał - stwierdzili, że wywiozą go do obozu zagłady, padły groźby utraty życia jego i parafian, którzy mu pomagają. Ks. Franciszek Gosztyła nie chcąc narażać ludzi na śmierć wskazuje kryjówkę na cmentarzu. Niemcy wywieźli trzy zręcińskie dzwony w stronę Krosna i nikt już o nich nie słyszał. Nastała cisza na parę lat,tak jakby tu nikt nie mieszkał -wspominał jeden z mieszkanców.
Może zostały przetopione, ale może zdarzyło się i tak, że biją dzisiaj w innym kościele, choć to mało prawdopodobne. Koniec II Wojny światowej obwieszczał już tylko najstarszy i malutki zręciński dzwon, który Niemcy pozostawili - tak zwana sygnaturka.
Po II wojnie ks. Franciszek pragnął by wykonano nowe dzwony. To, że Niemcy ograbili kościół z dzwonów brał na własne sumienie i ciężko mu było z tym żyć, z drugiej strony jak mawiał nie chce prosić parafian o zbiórkę pieniędzy, bo wie że bieda podczas wojny zagościła w parafialne domostwa i nie ma śmiałości wyciągać ręki choćby po najmniejszy grosz - nawet gdycelszczytny-taki to był proboszcz. Stało się inaczej. To sami parafianie wyszli z taką inicjatywą - zorganizowali zbiórkę pieniędzy i w 1951 roku (lub w kwietniu 1952 r), odbył się „chrzest” nowych dzwonów. Ustawiono je na postumentach przed głównym wejściem. Wśród ofiarodawców wybrano osoby, które nazwano ojcami i matkami chrzestnymi nowych dzwonów. Ci podczas ceremonii trzymali w dłoniach długie kolorowe wstęgi, którymi były przyozdobione dzwony i nadano im imiona:
STANISŁAW, ważący ok. 590 kg (np dzwon Zygmunta ma masę 12600kg), z napisem: „Chylcie czoła pracującym ofiarom Bogu chętnym błogosław Boże. Daj aby spokój i błogosławieństwo niebios padoł płaczu zmieniło na przedsionek niebios. Fundowała parafia Zręcin pow. Krosno diecezja Przemyska, kiedy ordynariuszem był biskup Franciszek Barda i sufragan J.E. ks. Biskup Wojciech Tamaka oraz ksiądz proboszcz dziekan Franciszek Gosztyła. 1951 r.”
MARIA, o wadze 295 kg, na którym widnieje napis „Matko Najświętsza przemożnej opieki. Polecają się wszyscy wierni twoi słudzy z parafii Zręcin w dowód przywiązania i miłości fundujący ten dzwon w roku Pańskim 1951 w dic. Przemyskiej. Proboszcz Dziekan F. Gosztyła Święta Mario Wniebowzięta” (tutaj wizerunek Matki Bożej).
Ks. Franciszek Gosztyła był bardzo radosny, to była jedna z tych szczęśliwszych chwil w jego niełatwym całym życiu. Do końca wspominał te chwile radości - pomimo, iż życie u boku jego następcy było dla niego najgorszym, z którym nie mógł się pogodzić, które go bardzo bolalo i doskwierało i tak było aż do śmierci.
Zmarł w 1954 roku, ale pozostał z nami na zawsze. To ówcześni jemu parafianie, wdzięczni za jego dobro, wyrozumiałość, bohaterską postawę podczas okupacji niemieckiej, zadbali by się tak stało. Podjęli decyzję by na dzwonach obok nazwiska biskupa odlano również jego imię i nazwisko.
Tak więc jak niegdyś dzwon Karol, uderzał sercem na chwalę prawdziwego Boga, zwoływał lud, gromadził duchownych, opłakiwał zmarłych, oddalał zarazę, zdobił święta - tak teraz „nowe zręcińskie dzwony już 66 lat uderzają sercem w "spiżową" stal - wraz z nimi nasz skromny dziekan ks. Franciszek Gosztyła, proboszcz zręciński, który można rzec, że swe serce zostawił na zręcińskiej, kościelnej wieży, pozostał z nami na zawsze, jak żaden do tej pory proboszcz zwołuje lud na codzienne eucharystie i opłakuje zmarłych oraz codziennie wskazuje czas na Anioł Pański.
Jurek Szczur
foto: Parafia w Szczepańcowej
|