Po zakończonej Mszy św. i nabożeństwie majowym udaliśmy się na Parafialny Cmentarz, gdzie nasz ks. proboszcz dr Wacław Socha poświęcił tablicę nagrobną. Odsłoniła ją Weronika Pudło – córka Renaty i Wojciecha Pudłów, wnuczka Marii i Waleriana Krzanowskich. Po odczytaniu epitafium zamieszczonego na księdze, delegacja Stowarzyszenia Forum Inicjatyw Społecznych z/s w Zręcinie złożyła bukiet ogrodowych kwiatów i zapaliła znicze. Dalsza część programu odbywała się w Domu Ludowym w Zręcinie. Powitano zgromadzonych, wręczono wiązankę róż jako dowód wdzięczności Państwu Marii i Walerianowi Krzanowskim ( nieobecnym) na ręce ich córki Renaty Pudło za obdarowanie Stowarzyszenia FIS wierszami. Podziękowano autorom książki p.t. „Zręcin”- panom: Mieczysławowi Markiewiczowi, Jerzemu Szczurowi i Wojciechowi Żurkiewiczowi za cenną publikację, która pozwala na przypominanie postaci zasłużonych dla naszej miejscowości. Podkreślono fakt, że jest to pierwszy w historii Zręcina „Wieczór poświęcony życiu i twórczości poety Izydora Wilka”. Życiorys poety przedstawił w swym wystąpieniu Pan Wojciech Żurkiewicz. Pani Ewa Kłos przeprosiła uczestników za nieobecność pana dr Bartosza Gałązki, który z przyczyn obiektywnych nie mógł osobiście wykonać swego odczytu na temat „Twórczość Izydora Wilka w świetle tradycji ludowej na podstawie utworu p. t. „Pieśń dziadowska” Uczyniła to w zastępstwie pani Ewa wyśpiewując na koniec tę pieśń. Następną częścią programu była recytacja i czytanie wierszy Izydora Wilka w. g. scenariusza opracowanego przez Agnieszkę Brzozowską Izydor Wilk nasz ludowy poeta żył w czasach, gdy polski nie było na mapie Europy. Nasza Ojczyzna była zniewolona przez trzech zaborców: Rosję, Austrię i Prusy. W majowy wiosenny dzień roku 1875 przyszedł na świat skromny chłopiec, któremu rodzice nadali imię Izydor. Dorastał On w Zręcinie, tutaj został ochrzczony, tutaj chodził do Szkoły Ludowej. Tak wspominał swoje lata szkolne: - wiersz „Z moich lat szkolnych”- Dominika Lubojemska Tutaj przeżywał swe młodzieńcze lata, które wspomina: -wiersz „Młodości moja” – Halina Sanocka Jako młodzieniec był również zakochany - wiersz „Co miłość może” – Bartłomiej Jabłecki Doznał pomyłki miłosnej i zapisał to ku przestrodze innych w utworze satyrycznym ,, Moje zaloty”- Widziszewska Zofia Nasz ludowy poeta napisał wiele śmiesznych, żartobliwych, satyrycznych utworów, aby rozweselić ciężko pracujących, często cierpiących niedostatek, a nawet zimno i głód, galicyjskich chłopów. Są to wiersze wesołe, ale jednocześnie opowiadające o codziennym życiu wiejskiego ludu, chłopskiego stanu, o ich rozrywkach, przyjemnościach, łatwowierności i wielkiej biedzie. Poeta często porównuje życie bogatych z życiem biedaków - wiersz „Blaski i cienie” – Barbara Borek Brał również bardzo często ludzi w obronę: -,,Przyjaźń mądrością, zazdrość podłością” – Gabriela Kuroska Izydor pisał też ku przestrodze rządzącym, którzy nie traktowali sprawiedliwie swych wyborców. Posłuchajmy jak został ukarany niezdarny wójt, który nawet bił swą żonę i własne dzieci: - wiersz „Jazda w beczce”- Kazimiera Czechowicz Autor tych wierszy, pisał nie tylko wesoło, ale i mądrze. W jego utworach możemy znaleźć wiele mądrych rad: ,Kto buduje niech pamięta”- Wiola Pitera ,,Czego nam potrzeba” – Helena Kozielec ,,Życie”- Grażyna Boczar - Wolańska Izydor jak słyszeliśmy w życiorysie był chłopem, krawcem. Choć był mądrym, utalentowanym uczniem nie mógł rozwijać swych zdolności, bo był biedny. W swych wierszach wiele miejsca poświęcił konieczności krzewienia oświaty wśród prostego ludu. ,, Co ja lubię”- wyśpiewała Ewa Kłos Izydor Wilk jako młodzieniec odbywał służbę wojskową, również I Wojnę światową przebył na froncie. Wiele przemyśleń politycznych przedstawił w pisanych przez siebie wierszach: ,,Baczność Polsko”- Aneta Wolańska ,,Wesoło, a smutno” – Weronika Pudło Utwory Izydora Wilka są ponadczasowe. Opowiadają o życiu codziennym, miłości, patriotyzmie, kryzysie gospodarczym i polityce. Niektóre z nich są bardzo bliskie naszym czasom, co, dowodzi, że historia kołem się toczy. -,,Wybory blisko”- Kazimiera Czechowicz Prosty lud był bardzo przywiązany do swej katolickiej religii. W czasach biedy i głodu lud wierny szukał pociechy w kościele. Religijność tę widać w wierszach Izydora Wilka. - ,,Z tej biednej ziemi”- Krystyna Guzik Na koniec posłuchajmy wiersza p.t. ,, W chwili słabości” – Marianna Waliszko Ot! już po kościach przechodzą mi dreszcze… Może chwil kilka tu będę żył jeszcze, Pomiędzy Wami bracia moi mili – Czuję, że blisko do śmiertelnej chwili… Umrę jak wszyscy, co żyją na ziemi- Wszak my tu tylko docześni pielgrzymi Chwile żywota naprzeciw wieczności, Jak błyskawica są pośród - ciemności… Legnę jak kłoda w wykopanym grobie – Nie zostawiając majątku po sobie, Ani potomstwa, bo bezdzietny byłem Tylko garść wierszy, co nocą kreśliłem… A gdy z Was, który dostanie do ręki Te moje wiersze, te moje piosenki, Ziarno oświaty niech go uszczęśliwi, A figlom, żartom, niech się nie sprzeciwi – Przecież wiadomo kapustą z kiełbasą – Bogaci ludzie brzuchy sobie pasą, Biedny zaś soli do kapusty włoży I taką jada, jaką, Bozia stworzy A mnie ból w sercu ogromnie dopieka, Bo żal mi bardzo biednego człowieka, Że tak pracuje, aż kości go bolą A je kapustę omaszczoną solą, Jam też chłop wiejski, więc po chłopsku myślę, Dla chłopa tylko wiersze moje kreślę= A kiedy w wierszach żarcik - jaki stworzę – Niby kiełbasę do kapusty włożę… Więc mi darujcie, bom słaby na sile, A, gdy me ciało już złożą w mogile – Parę, gruzełek na mą trumnę wrzućcie I „Rekwijestat” ostatnie zanućcie… Gdy za mą duszę modlitwy odprawią – I krzyżyk biały na mym grobie wstawią, Na krzyżu słowa napiszcie mi sami, Żem chłopu życie osładzał wierszami Izydor Wilk Pani Marianna Walizko - po zakończeniu wiersza dodała –„a dzisiaj dostał piękną tablicę” Prowadzącą była Róża Kłos. Wieczór poetycki uświetniony został śpiewem pieśni ludowych zespołu ,,Nadzieja” działającego przy Stowarzyszeniu kulturalno – oświatowym w Zręcinie pod kierunkiem prezesa pana Władysława Kurka, oraz pieśniami patriotycznymi wykonanymi przez Kapelę podwórkową „Stara wiara”. Na zakończenie podziękowano w imieniu Stowarzyszenia FIS: - ks proboszczowi za Eucharystię w intencji: o wieczne szczęście dla duszy Izydora Wilka, za poświęcenie tablicy i obecność podczas programu w Domu Ludowym. - wszystkim, którzy, swym zaangażowaniem i obecnością przyczynili się do tego, że było pięknie - pracownikom G O k- u w Chorkówce za pomoc w zorganizowaniu uroczystości ; Dyrektorowi panu Bogusławowi Packowi, pani Małgorzacie Foremny, panu Markowi Packowi. FIS serdecznie dziękuje osobom wymienionym w tym artykule oraz panu Jerzemu Lubojemskiemu – wykonawcy tablicy na grobie Izydora Wilka. Jeszcze raz wszystkim za wszystko dziękuje Stowarzyszenie Forum Inicjatyw Społecznych z/s w Zręcinie. Tak zrealizowany został drugi punkt programu Stowarzyszenia Forum Inicjatyw Społecznych z/s w Zręcinie związany z Jubileuszem 135- lat otwarcia Szkoły Ludowej fundacji Karola Klobassy - Zrenckiego, Zofia Widziszewska ............................................................................................ Referat Wojciecha Żurkiewicza
Szanowni goście ,czcigodni księża . Mam zaszczyt ,aby swoim krótkim wystąpieniem ocalić od zapomnienia człowieka, którego poglądy jednych dziwiły i zachwycały ,a innych oburzały .A on pragnął jedynie osładzać wierszami chłopskie życie ,maścić nimi kapustę i wprowadzać pod strzechy oświatę ,bo po chłopsku myślał i dla chłopa swoje wiersze kreślił .Krytyczny ,spostrzegawczy i wrażliwy widział krzywdy i poniżenie wsi ,co zawarł m.in. w słowach : ,,O ,Chryste ! Gdzie rzucę okiem w świat Boży , to mi się serce zatrwoży . Gdzie zwrócę ucho w gwar świata , Boleść mi duszę przygniata" Izydor Wilk ,nasz zręcki poeta ,urodził się10 maja 1875 r. w Zręcinie koło Krosna jako syn Pawła i Karoliny z domu Kochańska .Poród odebrała wiejska akuszerka ,Franciszka Dąbrowska .Już nazajutrz ,11 maja został ochrzczony przez ówczesnego proboszcza parafii Zręcin ,ks. Aleksandra Korczaka Krzeczowkiego .Rodzicami chrzestnymi byli :Szymon Czelny i Regina Gąsior ze Zręcina .Wraz z rodzicami i dwoma siostrami ,a to Reginą ,która zmarła w młodości i Magdaleną ,Izydor mieszkał w małym ,ubogim ,krytym strzechą domu pod nr 117,stojącym przy drodze ,która obecnie nosi nazwę ulicy Karola Klobassy-Zrenckiego. W ósmym roku życia rodzice posłali go do miejscowej szkoły ,co pod koniec XIX wieku nie było popularne ani obowiązkowe. Izydor uczęszczał do szkoły 6 lat. Odznaczał się dużymi zdolnościami, był solidny i pracowity, choć czasem psocił lub zdarzały mu się przykre przygody, za które kierownik szkoły, Jan Siedlecki wymierzał karę: ,,trzciną mnie trzasnął, A nie jeden raz -więcej powtórzył, Aż z moich majtek szary proch się kurzył.'' Mimo surowości w stosunku do uczniów , pan Siedlecki doceniał zdolności Izydora i nalegał na rodziców, aby posłali go do szkół. Niestety nie było ich stać na opłacanie dalszej nauki. Chłopiec więc pasł krowy, czytał dostępne książki i na świstkach papieru notował układane przez siebie wierszyki i piosenki. W 14 roku życia rodzice oddali go na naukę do krawca. Przez 6 lat uczył się krawiectwa i przyswajał nałogi majstra. Już w wieku 20 lat Izydor został cenionym krawcem ,a w związku z rozwojem przemysłu naftowego miał pełne ręce roboty - szył garnitury naftowcom, ubranka komunijne ,płaszcze itp. W 1894 roku zmarł na cholerę jego ojciec ,a w 1897roku powołano go do austro-węgierskiej armii. Trzy lata służył w 3 Pułku Ułanów w Krakowie pod rozkazami niemieckich i czeskich oficerów ,którzy wyżywali się na żołnierzach polskiego pochodzenia, obrzucali wyzwiskami, poniżali. Po powrocie z wojska ,we wrześniu1901roku miał poślubić Anielę Szczur ze Szczepańcowej, ale do małżeństwa nie doszło, prawdopodobnie z powodu dużej różnicy wieku narzeczonych. Po upływie roku,26 listopada1902roku Izydor Wilk zawarł związek małżeński z Henryką Futyra ze Świerzowej Polskiej. Na ślub musieli wyrazić zgodę rodzice 20-letniej dziewczyny ,ponieważ w tamtych czasach pełnoletność uzyskiwało się po ukończeniu dwudziestego pierwszego roku życia. Ślub odbył się w kościele parafialnym w Zręcinie ,a błogosławieństwa udzielił ks.Julian Krygowski w obecności światków :Antoniego Kielara i Stanisława Szteligi. 28listopada 1903roku urodził się syn Stefan ,który jednak już 24 lutego1904 roku zmarł i małżeństwo pozostało bezdzietne. Następny rok był dla poety również nieszczęśliwy ,ponieważ w wieku 66 lat zmarła jego matka. Nie ominęła go też I wojna światowa. W maju 1915roku został powołany do austro-węgierskiej armii i walczył między innymi w bitwie gorlickiej, a następnie do 1918roku przebywał na froncie wschodnim w Karpatach. Wojnę zawsze potępiał ,jako przyczynę wszelkiego zła ,co wyraził: ,,Precz z wojenną wichurą, Uczciwa praca górą!'' Po wojnie ,podupadły na zdrowiu ,wrócił do domu, ale nie zgłosił swojego inwalidztwa i nie otrzymał żadnego odszkodowania ani renty. Nastały ciężkie, powojenne czasy dla młodego państwa polskiego. Podobnie jak innych mieszkańców Zręcina ,Izydora również dosięgła bieda, bo z powodu bezrobocia coraz mniej osób korzystało z jego usług krawieckich. Miał więc dużo czasu na czytanie, rozmyślanie i pisanie. Czuły na biedę innych ,zły na ciemnotę i niesprawiedliwość, opisał to, co działo się we wsi , był swego rodzaju dokumentalistą, który w swoich wierszach ,jak w filmowym kadrze ,zatrzymał obraz Zrecina na przełomie wieków. W latach dwudziestych zaprzyjaźnił się z działaczem ludowym ,Janem Stapińskim z Jabłonicy Polskiej, współtwórcą ruchu ludowego w Galicji ,politykiem i założycielem tygodnika ,,Przyjaciel Ludu'' Jan Stapiński był znaną osobistością ,gdyż przez dwie kadencje(1897-1918) zasiadał w parlamencie Austrii w Wiedniu, a w latach 1919 do1922 i 1928 do1930 był posłem w sejmie II Rzeczpospolitej. Znajomość z takim dostojnikiem być może pochlebiła Izydorowi,ale w twórczości tego nie okazywał ,pisząc : ,,Posłowie nasi, wybrańcy ludu, Szkoda głów waszych, (...)Wykręty wasze daremne, Bo czyny były nikczemne. (...)Prawda jak oliwa, Wciąż na wierzch się dobywa, (...)Bieda rozumu uczy!'' Pod wpływem ideologii ruchu ludowego twórczośc Izydora Wilka dojrzewała.Zaczął czytać ,,Przyjaciela Ludu",nawet opłacił prenumeratę, gdyż tę gazetę wysoko cenił za jej postępowe treści . ,,A ja sobie co niedziela Czytam ,,Ludu Przyjacieja'' Bo on uczy , cieszy , radzi , Więc go czytać nie zawadzi.” Dowodem zaufania do ,,Przyjaciela Ludu'' było to ,że tylko w tym tygodniku zamieszczał swoje wiersze ,które teraz mogli czytać chłopi w całej Polsce a nawet emigranci polscy w Ameryce ,skupieni wokół ,,Głosu Chicago'' ,gdzie je przedrukowywano. Wiersze Izydora Wilka podobały się wszystkim ,bo pisał je prostym językiem ,szczerze i bez ogródek ujawniał powszechne sprawy wsi polskiej. Czytało się je z przyjemnością ,bo były jak misternie wykonane dzieła ,oprawione żartem i humorem. Należy tu nadmienić ,że publicznie pan Izydor zadebiutował już jako doświadczony i rozważny człowiek dopiero w latach 1930-36. W 1931roku do Zręcina przyjechał z Krakowa redaktor ,,Przyjaciela Ludu'', aby przeprowadzić wywiad z ludowym poetą. Niebawem w tym tygodniku ukazała się notatka biograficzna oraz zdjęcie pana Izydora z żoną. Izydor Wilk ,doskonały krawiec, utalentowany ludowy poeta nie zamykał się w czterech ścianach swojego domku na granicy Zręcina i Świerzowej .Żywo interesował się sprawami rodzinnej wsi ,bywał w Kancelarii Ludowej ,podsuwał ciekawe pomysły. Młody duchem starał się być blisko młodzieży. Uczestniczył w organizowaniu wycieczek do ciekawych miejsc w okolicy ,pomagał w produkcji i gromadzeniu materiałów do budowy wymarzonego Domu Ludowego. Zachowała się nawet fotografia ,jak wraz z grupą chłopców ,przewozi pustaki. Nieznana bliżej kontuzja z czasów wojny oraz trudny do opanowania nałóg sprawiły ,że coraz częściej i dotkliwiej zapadał na zdrowiu. Nierzadko miewał chwile słabości ,a podczas jednej z nich napisał: ,,Może chwil kilka tu będę żył jeszcze Pomiędzy wami ,bracia moi mili , Czuję ,że blisko do śmiertelnej chwili. (...) Legnę jak kłoda w wykopanym grobie , Nie zastawiając majątku po sobie , Ani potomstwa, bo bezdzietny byłem, Tylko ,,garść'' wierszy, co nocą kreśliłem'' ,,Garść'' tych wierszy to dość pokaźny zbiór ,liczący ponad 300 utworów ,w większości zamieszczonych w,,Przyjacielu Ludu''i rozproszonych wśród członków rodziny i zbieraczy. Izydor Wilk zmarł na astmę 29 grudnia1936roku .Pogrzeb odbył się 31 grudnia . Pochowany został na tutejszym cmentarzu, a na miejsce wiecznego spoczynku odprowadził go ks. Franciszek Gosztyła . Na grobie rośnie modrzew ,ale nie ma żadnego epitafium ,choć pisał ,że gdy: ,,krzyżyk biały na mym grobie wstawią , Na krzyżu słowa napiszcie mi sami , Żem chłopu życie osładzał wierszami'' Dziękuję Państwu za wysłuchanie odczytu poświęconego pamięci naszego poety ludowego ,którego 134 rocznica urodzin minęła 10 maja. Odczyt wygłosił w dniu 23.05.2009r.w Domu Ludowym w Zręcinie -Wojciech Żurkiewicz
.................................................................
dr Bartosz Gałązka
REFLEKSJE NAD PIEŚNIĄ DZIADOWSKĄ IZYDORA WILKA Literatura ludowa. Dyskryminowany dział twórczości literackiej, traktowany przez wielu krytyków jako podrzędny, zgoła nieliteracki. Trudno odmówić słuszności takiej opinii - o ile dotyczy ona rzeczywiście wtórnych, pozbawionych wartości artystycznej „wytworów” intelektu człowieka. Bywa jednak inaczej - i ludowa twórczość literacka może okazać się wartościową. Z definicji literatura ludowa to twórczość autorska (w odróżnieniu od anonimowego folkloru), związana tematycznie z przestrzenią życia autora (tak zwanym ludowym mikrokosmosem), łacząca się także z dziedzictwem kulturowym regionu, z którego autor się wywodzi. Ważne miejsce w kręgu literatury ludowej zajmuje ludowa liryka, której przedstawicielem na ziemi krośnieńskiej był Izydor Wilk. Niektóre utwory tego artysty zachwycają paradoksalnym połączeniem prostoty ujęcia i finezji formy, szczególnie te, które - świadomie! - nawiązują do stylu poetyckiego tekstów związanych z dziedzictwem kulturowym Podkarpacia. Tak jak Pieśń dziadowska, która nawiązuje treścią do nurtu literatury wędrownych śpiewaków (o której mówi się: twórczość dziadowska - określenie to nie jest wcale nacechowane negatywnie!), a formą - do wiersza pieśni religijnej. Wędrowni śpiewacy opiewali w pisanych przez siebie tekstach zalety swojego „cechu”. Stosowali w nich wiele zabiegów stylistycznych - antytezy, paradoksy, kontrasty, tak zwaną „figurę odwrócenia”. Wszystkie te zabiegi, które służyły stylizacji na literaturę sowizdrzalską, z której zresztą wywodzi się gatunek pieśni dziadowskiej, spotykamy w poezji Wilka. Wilk wzbogacił jeszcze swoją Pieśń dziadowską o żartobliwą puentę opartą na koncepcie oryginalnie zestawiającym starość z młodością. Dzięki tej puencie nawiązał do tradycji staropolskich fraszek. Wykorzystał także dwuznaczność słowa „dziad”, określającego wędrownego żebraka oraz człowieka w podeszłym wieku. Język utworu, zręcznie nawiązując do dziewiętnastowiecznej gwary dziadowskiej, wzbogacony został o rekwizyty charakteryzujące wiejską przestrzeń (chata, koły): przestrzeń życia bohatera utworu staje się przestrzenią bliską odbiorcy tekstu. Formą tekstu Izydor Wilk świadomie nawiązał do wiersza pieśni kościelnej Szczęśliwy, kto sobie patrona Józefa ma za opiekuna. Regularność układu wersyfikacyjnego poszczególnych strof umożliwia wykonanie tego wiersza właśnie na melodię wspomnianej pieśni. To również dowodzi swobody, z jaką zręcki poeta poruszał się wśród wytworów bliskiej mu kultury. Nawet jeśli wspomniane tu pokrótce zabiegi poetyckie i muzyczne wynikały z intuicji twórczej, twórczość Wilka - autora Pieśni dziadowskiej zasługuje na obecność w pamięci jego rodzinnej miejscowości - oraz na szacunek. ..................................................................... Na koniec przeczytajmy wiersz:
Z MOICH LAT SZKOLNYCH A, gdy se wspomnę moje lata szkolne. Mój elementarz, pisanie mozolne, Liter koślawych kreślenie ołówkiem – Za co profesor przezwał mnie” półgłówkiem” Ileż to było pociechy w zabawach – Figli i żartów, skakania po ławach – Gdy pan profesor wydalił się z klasy – Do dziś pamiętam moje żacze czasy… Raz –(to pamiętał będę całe życie) – Pisałem piórem na białym zeszycie - Wtem jakimś sposobem przeklętym Zeszyt mój zalał się atramentem. Gwałtu! Co robić? Czy uciekać w krzaki? Śmieją się ze mnie koledzy – chłopaki Jeden z kolegów wylizać mi kazał – Więc ja zlizując całym się umazał… „Sza! Co za śmiechy?” Pan profesor wrzasnął – Przyskoczył do mnie i trzciną mię trzasnął A nie raz jeden – więcej powtórzył – A z moich majtek szary proch się kurzył… No, a bolało, niech to porwie licho – Lecz ja to zniosłem i siedziałem cicho I pomyślałem ( nie mówiąc nikomu ) Że profesora nauczę rozumu… Nie trwało długo, bo zaraz w jesieni Przyniosłem szczura do szkoły w kieszeni, Popatrzyłem się do kuchni ze sieni, Czy kogoś nie ma – i jakby zaradzić, By szczura w garnek do kapusty wsadzić… I akuratnie w izbie było pusto – Tylko na kuchni stał garnek z kapustą – Więc też w tej chwili szczur z kieszeni tłusty – Poszedł w sam środek do garnka kapusty… Okropne były przy obiedzie wrzaski – Profesor wszystkie poprzetrącał laski – O to, - że kuchni postępki haniebne, I że w kapuście szczury niepotrzebne. Ja długo potem tak chodził jak struty – Bo mię dręczyły sumienia wyrzuty, Że z mojej winy była heca cała, A, profesorka „pucówkę” dostała… A kiedym ujrzał żonę profesora, To mi się zdało, że przeze mnie „chora” Że z mojej winy ona była w szkodzie – I tak pobita, aż „puchnie”- na przodzie… Więc, aby skrócić serca mego mękę, Pocałowałem profesora w rękę,… Mówiąc, -że szczura jam przyniósł do kuchni – A pańska żona - to niewinnie „puchnie” Izydor Wilk
|