Gazeta krakowska CZAS w 1901 roku zamieściła wypomnienie o naszym zręcińskim rodaku tak zaczynając: ... opatrzony sakramentami, z całą przytomnością umysłu i z uśmiechniętą twarzą człowieka ufnego w lepsze przeznaczenie, zakończył żywot w Sapożynie, w guberni wołyńskiej w 78 roku życia ś.p. Władysław hr. Łodzia Poniński syn Augusta i Maryi Ponińskich ...
Pogrzeb Władysława hr. Ponińskiego, jenerała-lejtnanta armii włoskiej odbył się na Rakowickim Cmentarzu w Krakowie. Trumna do Krakowa przyjechała koleją. Przed południem z dworca kolei Północnej ruszył pochód żałobny. Otwierał go komenderujący pogrzebem fmp. Hober przepasany żałobną szarfą, za nim szedł szwadron dragonów i pół batalionu 56 pułku piechoty ze sztandarem, dalej szła orkiestra 56 pułku piechoty, grająca marsze żałobne. Przed karawanem prowadzono wierzchowca, okrytego żałobną kapą i niesiono na poduszce ordery zmarłego. Zwłoki złożono na karawanie zaprzężonym w sześć koni. Za trumną szła rodzina i grono zaprzyjaźnionych z nią osób, nadto generalicja z JE fmp. Horsetzkym, oraz korpus oficerski. Pochód zamykała połowa batalionu 56 pułku piechoty, oraz pół baterii artylerii. Przed cmentarzem piechota i artyleria oddały salwy honorowe, a po nich odbyła się defilada przed JE. fmp. Horsetzkym. Trumnę generała złożono do grobu.
Foto: hrabia Władysław Poniński
To kolejny wielki człowiek, wywodzący się z małego Zręcina. Dziadek Władysława, hrabia Franciszek Poniński kupił lub otrzymał Zręcin oraz między innymi Bóbrkę, Machnówkę, Kobylany w 1800 roku, miał córkę, która wyszła za Augusta Ponińskiego. Jako wiano Maria i August Poniński otrzymali Zręcin, i od 1818/19 r. stali się jego właścicielami. Z tego związku narodził się w 1823 roku, w Zręcinie nasz bohater - Władysław Poniński.
Niestety nieudane interesy ojca i wielkie nadużycia, jak pisał „oficyalistów posiadających największe zaufanie Augusta” sprawiły, że Ponińscy musieli sprzedać Zręcin. W 1829 roku, jak czytamy w pamiętniku Władysława - gdy miał 6 lat w Zręcinie już go nie było. Ponińscy opuścili Zręcin, pewno go nie sprzedali, a tylko wydzierżawili, bo jeszcze przez 14 lat do roku 1833, a więc nawet rok po śmierci Augusta, w dokumentach widnieje jako właściciel Zręcina - August Poniński. Dopiero w 1834 roku Zręcin kupuje rodzina Klobassów (wcześniej i jeszcze do tej pory w wszystkich publikacjach podawano błędnie rok 1819) chociaż Klobassowie mogli go dzierżawić , ale nie wcześniej niż od 1829 roku. Ale powróćmy do naszego bohatera, nie jest moim zamiarem opisywanie jego życiorysu i zasług, można to sobie wygoglować, ale przypomnienie, że to z tej naszej ziemi, ze Zręcina wyszedł człowiek, z którym liczyli się wielcy ówczesnego czasu. A on - ze Zręcina zapamiętał takie zdarzenie.
...Na jednym z pierwszych spacerów w Zręcinie z rodzicami spotkaliśmy rodzinę owczarzy, którą ojciec sprowadził ze Szląska pruskiego. Jechali oni w budzie (jest to rodzaj wozu nakrytego płótnem rozciągniętych na kabłąkach drewnianych), z której jeden wysiadł, aby się memu ojcu przedstawić i zdać relację podróży. Z całego opowiadania najwięcej utkwiło mi w pamięci to, że w drugiej połowie drogi dziecko mu umarło - i odezwałem się do Ojca, dziwiąc się, że ci ludzie nie bali się w tej budzie z umarłym jechać. Ojciec mój odpowiedział mi, że niema się czego bać umarłych, i aby mnie lepiej o tem przekonać, rozkazał, abym sam na sam, w tej budzie przesiedział, co z wielkim strachem wykonałem, choć już umarłego dziecka tam prawdopodobnie nie było. Także wieczorem, kiedyśmy się na herbatę schodzili, miał ojciec zwyczaj posyłać jednego z nas na drugą stronę domu pod pozorem, że coś zapomniał. Musieliśmy zatem przechodzić przez ciemne pokoje i wyleczyć się z tej głupiej bojaźni, którą niańki wpajają w dzieci...
Tak wspominał nasz zręciński bohater hrabia Władysław Poniński. To, między innymi, dzięki niemu wiemy, że Ponińscy w Zręcinie mieszkali przez około 28/29 lat, a właścicielami Zręcina byli przez około 33 lata. Nie wielu ze zręcinan doczekało się tak wielkiego uznania ówczesnych, ale jak na tak mały Zręcin było ich więcej niż w niejednym wielkim miejscu tego i dawnego świata. Tylko żeby Zręcin chciał o nich pamiętać i z dumą o nich innym opowiadał.
Jurek Szczur |