Rano o 6.30, 1 września 1939 roku Polskie Radio nadało komunikat:
"A więc wojna! Z dniem dzisiejszym wszelkie sprawy i zagadnienia schodzą na plan dalszy. Całe nasze życie, publiczne i prywatne przestawiamy na specjalne tory, weszliśmy w okres wojny. Cały wysiłek narodu musi iść w jednym kierunku. Wszyscy jesteśmy żołnierzami. Musimy myśleć tylko o jednym - walka aż do zwycięstwa!"
TAK ZACZĘŁO SIĘ U NAS...
1 września, jak co dzień, skoro świt, przed pójściem do szkoły, Jan pasł krowy na Wierzchowinie na Przylaskach. Około godziny 7:00 zobaczył wraz z innymi dziećmi, które również pasły krowy, od strony Jedlicza, w kierunku Krosna samoloty, których naliczyli ponad 20. Było słychać ich warkot. Leciały one bardzo nisko. Nadleciały nad lotnisko. Po chwili uniosły się wielkie kłęby dymu i widać było ogień. Wtedy to ktoś ze starszych przybiegł na pastwisko i krzyknął, by zaganiać krowy do domów.
Tego dnia Jan nie poszedł do szkoły, ale niektóre dzieci wybrały się tam i z ich opowiadań dowiedział się, że pani dyrektor stała przed budynkiem szkoły i nakazywała dzieciom wracać do domów. Mówiła, że wybuchła wojna i szkoła jest zamknięta.
W tym samym dniu, przed południem, znowu nadleciały samoloty, które zbombardowały lotnisko. Widać było znów ogromne kłęby dymu – to palił się zakład Wudeta.
wspominał Jan Skiba z ul. Przylaski, ur. w 1926r
...................................................................................................................
8 września mieszkańcy Zręcina, w tym dzieci, wybiegali na mostki przy drodze i oglądali przemieszczające się oddziały niemieckie. Nigdy wcześniej nie widzieli Niemców. Niemieccy żołnierze zaczęli strzelać do cywili. Zrobił się popłoch, a ludzie zaczęli uciekać.
Niemcy zastrzelili 56-letnią Honoratę Biały z ulicy Łukasiewicza i 13-letniego Leopolda Longawę z ulicy Długiej oraz spalili 3 domy: Macieików i Kozłów - przy ulicy Łukasiewicza oraz Kiełtyków - przy ulicy K.Klobassy-Zrenckiego. Domów tych nikt nie gasił. Spłonęły doszczętnie. W domach, przy ulicy Długiej u K. Guzika i Longawy były rozbite garnki i powybijane szyby.
wspominał Franciszek Guzik z ul. Łukasiewicza, ur. w 1925r.
......................................................................................................................
|