Kapliczki dla jednych są symbolem wiary ojców naszych dla innych mniej czy bardziej ciekawym obiektem architektury czy tradycji ludowej, zabytkiem. Dawniej w majowe wieczory to przy nich zbierali się mieszkańcy Zręcina śpiewając na chwałę Matce Boskiej pieśni i litania loretańskie. Dzisiaj nie ma już wśród nas ich fundatorów, czasem nawet nie ma już rodzin, których przodkowie byli fundatorami kapliczek, ale są dobrzy ludzie, którzy dbają i na ile ich stać odnawiają te zręcińskie kapliczki.Są też i nowe kapliczki ukryte w domowych ogródkach.
Te stare nie powstawały jednak bez celu, ale były budowane zawsze jako dziękczynne lub przebłagalne.Tak jak ta na ul. Konopnickiej za przebłaganie za to ze syn wystąpił, (a właściwie uciekł do USA) z seminarium duchownego,czy tak jak ta z ul.Śliwinki jako podziękowanie za uleczenie z ciężkiej, wtedy śmiertelnej choroby, żony, czy jak ta przy ulicy Karpackiej, którą ufundował ojciec w intencji wyproszenia łaski opieki dla trzech synów,którzy zostali wzięci do wojska i brali udział w walkach I wojny światowej.
Byli i tacy mieszkańcy Zręcina, Jak Rudolf Sęp, który naszą miejscowość tak opisywał w wierszu, w 1935 roku.
Między lasami w pewnej dolinie Z dala od miasta gdzie rzeczka płynie Uboga wioska w tym miejscu była Cicha, spokojna w niej ludność żyła
Tuż obok wioski kapliczka stała W której to wnętrzu Panienka biała Bieluteńką rączkę wznosiła I wszystkim ludziom błogosławiła.
W tej to kapliczce każdego roku Kiedy maj nastał pełen uroku Ludzie się z całej wioski zbiegali I Pannę Świętą tu wychwalali
Płynęły w niebo modlitwy proste Takie żałosne i takie wzniosłe Pełne uwielbień i pełne skruchy Pozostawiając w sercach otuchę
A Panna Święta się odwdzięczała Szczęśliwe życie ludziom dawała Żyli spokojnie cisi, weseli Jako ci w niebie święci anieli |