Wrzesień to czas, w którym 72. lata temu przyszło stanąć naszym rodakom do nierównej walki w obronie naszej ojczyzny z dwoma krajami: Niemcami i ZSRR. To czas gdy śmierć była tak blisko i tak realna jak cień każdego żołnierza. Mimo to, tak wielu również i zręcinian stanęło do walki. Dlatego w wrześniu wspomnijmy wszystkich tych, którzy polegli, w okresie dwóch światowych wojen, którzy zostali zamordowani w łagrach i obozach koncentracyjnych, którzy zginęli tylko dlatego, że byli Polakami. Przypomnijmy sobie kolejne "zręcińskie" życiorysy. Oto fragment książki ZRĘCIN TOM I, autorstwa M. Markiewicza, J. Szczura i W. Żurkiewicza;
"Teraz przeniesiemy się bardziej na wschód, by prześledzić losy naszych zręcińskich rodaków. Otóż Władysław Szopa (ul. Żeglecka) i dwaj jego synowie Bolesław i Tadeusz przed wybuchem II wojny światowej pracowali na kopalni w Borysławiu. Po wkroczeniu tam Armii Czerwonej, zostali zesłani na Syberię - do Peczory w Uralu Północnym. Przebywali tam do 1941 roku, kiedy to ogłoszono amnestię dla obywateli polskich, pozbawionych wolności na terytorium ZSRR.
W tym czasie 22 sierpnia generał Anders wydał rozkaz nr 1, w którym obwieścił utworzenie suwerennej Armii Polskiej w ZSRR, oraz wezwał wszystkich obywateli Rzeczpospolitej zdolnych do noszenia broni, by spełnili swój obowiązek względem ojczyzny i wstąpili pod Sztandar Orła Białego. Zza krat więziennych, zza drutów kolczastych, łagrów i obozów jenieckich wyszły szeregi amnestionowanych, dążąc setki,a niekiedy tysiące kilometrów pieszo, tratwami ku najbliżej położonym stacjom kolejowym, jak najszybciej, aby zdążyć do rejonów formowania Armii Polskiej. Oficjalny pobór do Armii Polskiej rozpoczęto 6 lutego 1942 roku. Rejonami mobilizacji były miejscowości: Buzułuk, Taliszczew, Tockoje.
Nasi bohaterowie, widząc jedyną nadzieję dla uratowania życia, nie zważając na ogromną odległość postanowili dotrzeć do miejsc, gdzie były formowane polskie dywizje. Przedzierali się przez Tajgę, jedząc to co napotkali w czasie marszu.
Władysław później malował na kartkach obrazki, które wymieniał na jedzenie u tubylców mieszkających na Syberii. Po pewnym czasie marszu, byli bardzo słabi, utrudzeni i schorowani. Nie widząc innego wyjścia postanowili skonstruować sanie. Najsilniejszy i będący w najlepszej kondycji z nich, Bolesław ciągnie ojca i brata.
Maszerowali około 6 miesięcy. Docierając do punktu zbornego pod koniec lutego 1942 roku. Jak ciężka była droga świadczy o tym fakt, że po przybyciu waga ich wahała się w granicy 35 kilogramów.
Jednak okazało się, że spóźnili się kilkanaście dni. Czekali więc na formowanie II Armii Polskiej, Berlinga, do której się zaciągnęli. Chrzest bojowy przeszli już 12 - 13 października 1943 roku pod Lenino będąc w I Dywizji im. Tadeusza Kościuszki. Później cała trójka zostaje rozdzielona. Jednak los sprawia, że znów się spotykają na Wale Pomorskim. I wspólnie ze swoją Armią dochodzą do Berlina, czyli przechodzą szlak Lenino - Berlin.
Po ukończeniu szlaku Władysław zostaje sierżantem kwatermistrzem, natomiast Bolesław kończąc po drodze szkołę oficerską zostaje porucznikiem i po wojnie zostaje w wojskowości, jako oficer zawodowy, skierowany na placówkę do Warszawy. W tym czasie najwyższe stanowiska w wojsku zajmowali oficerowie polityczni ze Związku Radzieckiego. Z takim stanem rzeczy Bolesław nie może się pogodzić. Jego sprzeciw budziły odprawy i rozkazy wydawane w języku rosyjskim. Wyobrażał sobie, że w wolnej Polsce, Wojsku Polskim, decydujący głos, będą mieli oficerowie polscy. Do końca pozostał przy swoich poglądach. Niestety nie trwało to zbyt długo. W grudniu 1945 roku ginie w sposób tajemniczy.
Znaleziono go na jednej z warszawskich ulic z przestrzeloną klatką piersiową. Do tej pory nikt nie wyjaśnił, dlaczego młody oficer LWP ginie w niewyjaśnionych okolicznościach. Ówczesna prasa nie donosiła o prowadzonym śledztwie. Dzisiaj możemy przypuszczać, że przyczyną śmierci były jego poglądy, niezgodne z rodzącym się "nowym" ustrojem.
O jego śmierci historia milczała przez blisko 50 lat, nawet w Zręcinie. Z całą stanowczością należy jednak podkreślić, patrząc na życie Bolesława Szopy, że nasza miejscowość może być dumna z niego i nazwać go bohaterem" J.S. |