(…) chcemy jeszcze wspomnieć o jednej osobie, która nie pochodziła ze Zręcina, ale współpracowała z OP - 11. Był to żołnierz Wehrmachtu. Pochodził z Dąbrowy Górniczej.Ryszard (nazwiska nie zdołaliśmy ustalić) został wysłany na front wschodni, wbrew własnej woli przez swojego ojca, (…) . Od lipca 1944 roku wraz ze swoim oddziałem stacjonował w Zręcinie. Był łącznikiem pomiędzy sztabem znajdującym się na plebani w Zręcinie, Krosnem i Duklą. Żołnierz ten prawdopodobnie nie czuł się Niemcem. Świadczy o tym zdarzenie, które miało miejsce w domu Magdziaków (ul. Szkolna). Celem tej wizyty było zorganizowanie grupy osób do obierania ziemniaków dla żołnierzy Wehrmachtu. W tym czasie grupa dzieci bawiąca się na podwórku nie zdając sobie sprawy z zagrożenia zaczęła wyśmiewać się z Niemców. Usłyszał to ów żołnierz. Podszedł do dzieci i powiedział „gdybym był prawdziwym Niemcem, tak bym wam przylał, że rodzona matka by was nie poznała”. Po czym dając im cukierki, wyjaśnił aby tak więcej nie mówili.
Kolejne wydarzenie było decydującym, które zaważyło na współpracy z AK. Otóż opisywany przez nas żołnierz tym razem otrzymał rozkaz zorganizowania grupy mężczyzn do kopania okopów. Wchodząc niespodziewanie do domu Opatkiewiczów (ul Szkolna), zastał tam kilku śpiących mężczyzn, pytając „czy to partyzanci?” dodał „niech śpią” iwyszedł. Po kilku dniach, gdy okazało się, że rodzina Opatkiewiczów nie poniosła żadnych konsekwencji Marian Opatkiewicz nawiązał z nim kontakt, proponując współpracę z AK. Współpraca polegała na przekazywaniu informacji o ruchach wojsk, oraz dostarczeniu amunicji kalibru 7,65 do Waltera, która była praktycznie nie do zdobycia. Współpraca trwała do 8 września.
Podczas wycofywania się wojsk niemieckich podjął decyzję o pozostaniu w Zręcinie. Aby nie został podejrzany o dezercję, przestrzelił sobie rękę i jako ranny, zoperowany przez chirurga, zatrzymał się u Waleriana Klobassy Zrenckiego, gdzie rozbroił się i przez jakiś czas ukrywał. Później przeniósł się do Krosna do właścicielki zakładu fryzjerskiego Kozakowej. Po pewnym czasie zostaje rozpoznany jako były żołnierz niemiecki, na skutek czego zostaje aresztowany. Po osadzeniu go w areszcie UB w Krośnie wszczęto postępowanie, przesłuchano kilkanaście osób ze Zręcina. Świadkowie po rozmowie z proboszczem Gosztyłą, który wyraził zgodę na krzywoprzysięstwo w celu ratowania ludzkiego życia. Jednak jeden ze świadków zeznał, że Ryszarda widział w mundurze niemieckim. Właśnie to zeznanie zaważyło, że sprawę przejął UB w Rzeszowie. Prawdopodobnie został zlikwidowany przez UB w Rzeszowie. Jednak agenci UB rozpowszechniają wiadomość, że Ryszard wyjeżdża do Bytomia, gdzie ginie rozerwany przez minę. (…)
M. Markiewicz, J. Szczur, W. Żurkiewicz (fragmenty: ZRĘCIN 1227-1945 CZ.I) |